wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 16.

Tak, jeszcze dzisiaj do niego zadzwonię. Poczekam tylko aż Maciej pójdzie do domu, muszę być wtedy sama. Ciekawe czy odbierze? Muszę się z nim jak najszybciej spotkać, nie ma innego wyjścia. Tyle, że...ja jestem tu w Krakowie a on w Austrii. Nieźle sobie życie skomplikowałam. Noc z Morgensternem kosztowała mnie utratą przyjaciela, pracy i zajściem w niechcianą ciążę. Zastanawiacie się czy cieszę się z tego, że będę mamą? Hmm, zawsze chciałam nią być, ale w innych okolicznościach. Widać los miał dla mnie inny scenariusz. Tak musi być.

Wstałam z kanapy, bo ileż można leżeć. Nie lubię leniuchować, więc pozbierałam się i poszłam do kuchni.

-Pomóc ci w czymś?-spytałam przeciągając się. Jednak kiedy poczułam zapach smażonego mięsa zrobiło mi się niedobrze i biegiem pognałam do łazienki. Maciej nieco zdezorientowany odprowadził mnie wzrokiem by po chwili stanąć pod drzwiami i rzec:

-A mówiłem, leż i czekaj na obiad...to nie, nie słuchasz nic a nic.-skrzywił się słysząc odgłosy z łazienki i oddalił się z powrotem by dokończyć posiłek.

 Ciekawe ile to potrwa? Niektóre kobiety męczą się z mdłościami do końca pierwszego trymestru a niektóre i całą ciąże. Oby się szybko skończyło, bo po paru razach mam już dość.
Wygramoliłam się blada jak trup i już nie skierowałam się do Kota tylko bezpiecznie usiadłam na kanapie.

(...)
Zjedliśmy ziemniaki z ciemnym sosem i zrazami, wszystko wyrobu Macieja Kota! Przyznać muszę, że świetnie smakowało. Skoczyłam na chwilę do kuchni po sok pomarańczowy i szklanki, wlałam nam obu napoju i usiadłam obok skoczka. Ten chcąc wyczaić sytuację zaczął zadawać przeróżne pytania.

-To teraz stworzycie prawdziwą rodzinę, prawda?-zerknął kątem oka na mą postać

-Powiem mu o dziecku, ale nie będziemy razem. Nie ma takiej opcji.-odpowiedziałam stanowczo oglądając swoje paznokcie u rąk

-Dlaczego? Jeśli mogę wiedzieć oczywiście...-błądząc wzrokiem po całym pokoju w końcu zatrzymał go na mnie przyglądając się bardzo jakby chciał wyczytać ze mnie wszystko na każdy temat

-Bo go nie kocham, proste.-wzruszyłam ramionami a w oczach bruneta momentalnie pojawił się błysk.
Rzuciło mi się to natychmiast. Jest zadowolony? Zapaliło mu się zielone światełko?

-Rozumiem-szepnął i po chwili się ze mną pożegnał. Zamknęłam za nim drzwi na klucz i szybko chwyciłam za komórkę. Sporo czasu minęło zanim odważyłam się wcisnąć zieloną słuchawkę. Wpatrywałam się w wyświetlacz, gdzie widniał napis ~Morgi~, miałam chwile zawahania, do oczu napływały mi łzy, gardło zaczęło mi się ściskać, czułam że jeśli do niego zadzwonię to nie będę mogła nic z siebie wydusić...
Jednak pomyślałam sobie: "Natka, przestań się mazgaić! Weź się w garść i dzwoń kobieto!". Głęboki wdech i mój kciuk wdusił przycisk ~połącz~. Jeden sygnał...drugi sygnał...trzeci...czwarty...piąty...już straciłam nadzieję na to, że odbierze. Przymknęłam oczy chcąc już się rozłączyć, ale usłyszałam głos Thomasa.

-Czego chcesz?-rzekł chłodnym tonem. Wiedziałam, że nie chce ze mną gadać, wszystko było takie wymuszone.

-Musimy się spotkać.-odpowiedziałam niepewnie zaciskając zęby

-Spotkać?-parsknął-Niby po co?

-Muszę ci coś...powiedzieć...-przełknęłam ślinę opierając się o drzwi kuchni

-Interesujące. Nie mam czasu ani ochoty. Cześć!-i się rozłączył. Taa...mogłam się tego domyśleć. Rzuciłam telefonem o ścianę a ten rozleciał się na trzy części po czym osunęłam się na podłogę chowając głowę między nogami. No i co ja mam teraz zrobić? Długo nad tym myślałam, miałam na to sporo czasu przecież.
Już wiem co powinnam zrobić, wychowam to dziecko sama. To jest moje dziecko i muszę sobie sama poradzić. Nie mam innego wyjścia.

(...)

5 miesięcy później.
8. września 2014 roku. Jestem w 6 miesiącu ciąży, tydzień temu dowiedziałam się, że będę miała syna. Teraz zastanawiam się nad imieniem dla małego. To jest w brew pozorom ciężka decyzja! Maciej podrzuca mi kilka propozycji na dzień. Ciągle siedzi z książką imion, czyta ich znaczenie i wysyła mi je SMSem. Co za chłopak. Bardzo mi pomaga, ostatnio nawet zaoferował się, że pójdzie ze mną do szkoły rodzenia jak tylko będzie miał czas. W sumie to czemu nie?
Wszyscy naciskają bym wyznała Morgensternowi prawdę,w tym moi rodzice, którzy twierdzą, że dziecko musi się wychowywać z dwojgiem rodziców, nie ważne czy będą oni razem czy też nie. Na pewno mają rację, ale ja już swoją decyzję podjęłam. Stochowie też nie są zadowoleni z mojej postawy. Aaa, właśnie! Zapomniałam wam powiedzieć. Kamil i Ewa już na początku grudnia zostaną rodzicami małej Antosi. Piękne imię, prawda?

Obudziłam się strasznie obolała, moje dziecko kopie niemiłosiernie. Jak mój kręgosłup wytrzyma do porodu to będę w szoku. Zaczęłam pomału kupować ciuszki, ostatnio wynalazłam w sklepie takie słodkie, niebieskie śpioszki z napisem ~Synuś mamusi~, kurcze muszę się trochę opanować, bo najchętniej to bym wykupiła wszystkie rzeczy dla dziecka.

-Jezu-skrzywiłam się łapiąc za brzuch. Wyglądam jakbym arbuza połknęła, na szczęście przytyłam jak na razie tylko 3 kg, więc jestem zadowolona.-Synuś, przestań kopać mamę po wnętrznościach.-pogłaskałam swego arbuza i pomału wstałam udając się do łazienki. Mdłości odeszły w zapomnienie, ale za to pojawiła się zgaga, Maciek mówi, że pewnie dziecko  ma długie włosy. Może i ma rację. Założyłam legginsy i tunikę, pomalowałam się i związałam włosy w kucyk. Następnie udałam się do kuchni by coś zjeść.

-Na co dzisiaj mamy ochotę?-zapytałam otwierając lodówkę-Mamy masło, jogurt, mleko, jajka, szynkę, ser i dżem.-uśmiechnęłam się szeroko wyciągając dżem i szynkę. Mały miks? Czemu nie! Chleb przesmarowałam dżemem truskawkowym a szynkę wzięłam w dłoń jako zagryzkę. Nawet dobre. Zdały by się jeszcze ogórki kiszone...Mniam. Aż mi ślinka na samą myśl zaczęła lecieć! Muszę je skądś skombinować.

-No co tam Gregor?-odebrałam telefon od Austriaka i usiadłam wygodnie na kanapie nogi kładąc na stół.

-Thomas miał wypadek. Jest w szpitalu.-mówił roztrzęsiony. Poderwałam się z miejsca czując jak me serce zaczyna bić jak oszalałe

-Jaki wypadek? Co mu się stało? Gdzie w ogóle on jest?-zaczęłam latać jak szalona po mieszkaniu zakładając buty, bluzę i szukając torebki

-Samochodowy, jest w szpitalu w Innsbrucku. Przyjedziesz?

-Jasne, tylko się spakuję.-rozłączyłam się kończąc pakować parę ciuchów i przyborów toaletowych. Sprawdziłam jeszcze czy mam w torebce kartę ciąży i inne rzeczy dotyczące mego stanu i nie patrząc na nic więcej wzięłam torbę i praktycznie pobiegłam do Insigni. Nie patrzyłam na nic. Nie kochałam go, ale kiedy Schlierenzauer powiedział mi o wypadku poczułam, że muszę do niego jechać. W końcu to ojciec mojego dziecka.
Po wielu godzinach jazdy zaparkowałam pod owym szpitalem. Lekarze pewnie mnie do niego nie wpuszczą, jest zbyt późna godzina, ale muszę spróbować. Może akurat mi się uda zobaczyć go choć przez chwilę.

-A pani dokąd? Porodówka piętro niżej.-rzekł młody internista tarasując mi przejście

-Nie, nie. Ja jeszcze nie rodzę.-spojrzałam mu w oczy z nadzieją, że pozwoli mi do niego pójść-Przywieźli tu dzisiaj z wypadku Thomasa Morgensterna, prawda?

-No tak, ale pani kim jest...? Dziennikarką? Nie wpuszczamy, proszę wyjść.-gestem ręki wskazał mi windę

-Jestem...jego...narzeczoną.-wymyśliłam na poczekaniu

Lekarz westchnął głośno przewracając oczami

-No dobrze, 15 minut i ani chwili dłużej. Sala 125.-powiedział i odszedł a ja uśmiechnęłam się pod nosem udając się do sali, w której leżał Austriak. Widok był straszny. Mnóstwo pikających aparatur, poobdzierana twarz Thomasa, złamana noga, czepiec Hipokratesa na głowie. Spał, nie chciałam go budzić, więc usiadłam koło łóżka i czekałam, nie wiem na co.




______________________________
Już 16. i ponad 2000 wejść :) Dziękuję wam bardzo! :)
Zapraszam do czytania i komentowania:)
Monika

11 komentarzy:

  1. Jakie Ty masz pomysły! Mi się wydaje czy Maciek był zazdrosny? Może Natka powie Morgiemu, że to dziecko Kota, a jemu da spokój? No i Maciuś tak się nią opiekuje i taki słodki jest. Może będą razem? A co do imienia to ja osobiście bym proponowała np. Maciek, albo Piotrek na cześć Żyły ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo :D Haha, ty to masz dopiero pomysły, nie ja! :D Ale bardzo mi się podobają, dziękuję :) !
      Piotrek to raczej nie...głupio by mi się kojarzyło :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Czkałam na taki rozdział ;) W końcu Natka pojechała się spotkać z Morgim. Może nie w takiej sytuacji jak bym chciała, ale cóż. Morgi i wypadek biedaczek. Mam nadzieje, że Natka powie Morgiemu że to jego dziecko, pogodzą się i będą żyć długo i szczęśliwie.
    Jak ja kocham imię TOŚKA- Antośka. Sama bym tak dała na imię swojej córce. Normalnie jeszcze bardziej za to kocham to opowiadanie. DZIĘKUJĘ :)

    Pozdrawiam Aldona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że cię uszczęśliwiłam :) !
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  3. No powiedz mi jak Ty mogłaś skończyć w takim momencie! No wiesz!
    Oburzyłam się cholernie!
    Thomas i wypadek :(
    Smutno na serduszku:(
    Czekam na kolejny !

    Ann.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę was w niepewności potrzymać przecież, nie? :P
      Dzięki za komentarz, pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Strasznie ciekawe to opowiadanie ;) Czekam na kolejny!
    Ps. gdybyś miała chwilę to wpadnij - http://narciarskie-lovestory.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam do mnie na rozdział 8
    na www.tylko-mnie-kochaj-prosze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. To jeszcze raz ja :)
    Zapraszam na nowy rozdział numer 9 :)
    http://tylko-mnie-kochaj-prosze.blogspot.com/2014/05/rozdzia-9.html
    Pozdrawiam Aldona :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Polecam fan paga: https://www.facebook.com/karolinanowakfoto?ref=hl :)
    M.in. skoczek KRZYSIEK LEJA - sesja :)

    OdpowiedzUsuń