niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 17.

-Co ty tu robisz...?-wyszeptał ledwo otwierając powieki. Był wyczerpany, obolały, miał opuchniętą twarz. Nie chciałam go denerwować. Pomyślałam przez chwilę, że jednak niepotrzebnie tu przyjeżdżałam. On potrzebuje spokoju i odpoczynku. Miałam na sobie kurtkę, więc Thomas nie dojrzał mego brzucha. Może nie powinnam teraz mu fundować takiej wiadomości? Niepewnie położyłam swą dłoń na jego dłoni, spodziewałam się, że zaraz ją zabierze jednak nie zrobił tego. Patrzył na mnie a ja na niego. Trwało to może parę sekund.

-Gregor mi powiedział, że tu jesteś. Nie mogłam nie przyjechać.-spuściłam wzrok wpatrując się w dół szpitalnego łóżka

-Niepotrzebnie się fatygowałaś.-delikatnie zagryzł wargę i skrzywił się najprawdopodobniej odczuwając ból

-Chcę żebyś o czymś wiedział Thomas...-zaczęłam pomału odpinając zamek od kurtki. Bałam się jego reakcji. Zdjęłam ją z siebie kładąc rękę na ciążowym brzuszku.- Będziemy mieli syna.-przechyliłam głowę na bok oczekując jego reakcji. Milczał, tak długo nic nie mówił. Postanowiłam wstać i wyjść. Zagarnęłam torebkę i skierowałam się do drzwi.

-Odpoczywaj-rzuciłam łapiąc za klamkę. Wiedziałam, że tak będzie. Z resztą...czego mogłam się spodziewać? Że się ucieszy? Nie mogłam tego od niego oczekiwać.

-Zaczekaj-powiedział zdecydowanie, więc odwróciłam się na pięcie i pokręciłam głową

-Ja niczego od ciebie nie chcę, chciałam tylko żebyś wiedział...

-Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś?-zdezorientowany wskazał palcem na krzesło bym usiadła

-Chciałam, ale...rozłączyłeś się wtedy i...zrezygnowałam...-przysiadłam z powrotem koło niego

-Przepraszam, byłem wtedy zły na ciebie, gdybym tylko wiedział co chcesz mi przekazać...-westchnął ciężko jednak po chwili na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, odwzajemniłam mu tym samym

-Nie przepraszaj, nie mam do ciebie o to żalu. To ja powinnam cię przepraszać, skomplikowałam ci życie...-złożyłam usta w wąską kreskę bacznie przyglądając się Austriakowi

-Przepraszasz mnie za to, że zaszłaś w ciążę? Połowicznie to też moja robota.-zaśmiał się, choć zaraz spoważniał, gdyż ból nie dawał o sobie zapomnieć. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, ale przerwał nam lekarz, który wcześniej wskazał mi salę, w której Morgi leży. Poprosił mnie o opuszczenie szpitala, więc pożegnałam się z ojcem swego dziecka i wyszłam. Czy jestem zadowolona? Tak, teraz tak. Oboje wiemy na czym stoimy, Thomas zna prawdę a ja mogę z czystym sercem stwierdzić, że mój syn będzie miał ojca.
Nie mogłam długo tam zabawić, więc na drugi dzień po południu wróciłam do Polski. Morgenstern powiedział, że będzie płacił na dziecko i że chce regularnie uczestniczyć w jego życiu. Zgodziłam się, to naturalne. Tylko tak mogę mu to wszystko wynagrodzić.

Czas leciał jak szalony, mamy początek grudnia. Do rozwiązania został mi niecały miesiąc a Ewa Stoch jest już na dniach. Kamil lata jak szalony, jak wiadomo sezon się już rozpoczął i skoczkowie są na rozjazdach, ale nasz Mistrz Olimpijski bez przerwy wydzwania do domu i rozkazał swojej mamie odwiedzać synową przynajmniej raz dziennie by sprawdzała czy wszystko jest okej. Fajnie, prawda? Stoch jest bardzo troskliwy, chciałabym być na miejscu Ewki, choć ona zaczyna się nieźle wkurzać! 3. grudnia Ewcia przyjechała do mnie do Krakowa i razem wybrałyśmy się na zakupy dla naszych dzieci. Wleciałyśmy do centrum handlowego i pierwszy kierunek to sklep z wózkami i innymi tego typu rzeczami. Nie wiedziałyśmy na co się zdecydować. Blondynka szukała czegoś różowego, ja oczywiście ciemniejszych kolorów.

-Spójrz na ten! Jest niesamowity!-Ewa zaczęła biec w stronę wózka, który wpadł jej w oko. Wyobraźcie sobie ją biegnącą z tak wielkim brzuchem. Wyglądało to przekomicznie.

-Śliczny! Wielofunkcyjny i dużą gondolę ma.-zachwycałam się pomału zbliżając się do niej.
wózek Ewy

-Biorę go, gdzie sprzedawca?-rozejrzała się dookoła a po chwili zapłaciła za niego i stał się jej własnością- A ty coś znalazłaś?-zerknęła na mnie a ja dalej chodziłam pomiędzy tym wszystkim nie mogąc się zdecydować

(...)

-A ten?-wskazałam palcem
mój wózek

-Zajebisty! I co, bierzesz?-uśmiechnęła się od ucha do ucha.

-Jasne!-pokiwałam głową.

(...)
Następnie wybrałyśmy łóżeczka, wanienki i inne takie a już po południu tego samego dnia miały zostać one dostarczone do naszych domów. Zakupy z głowy, wszystko mamy!
Dostałyśmy ogromną ochotę na deser owocowy, zamówiłyśmy swoje zachcianki siadając w jednej z restauracji.

-Znowu Kamil, zatłukę go chyba.-na twarzy blondynki pojawił się grymas- Co chcesz? Jeszcze nie rodzę, nie mam skurczów ani nic z tych rzeczy. Zrobiłam z Natką zakupy i teraz jesteśmy na słodkościach, dasz mi chwilę pożyć?-zaśmiała się pakując do buzi ogromną truskawkę z bitą śmietaną

-Wiesz, że się martwię, jutro mija twój termin porodu!-rzekł zaniepokojony mąż, siedziałam z boku a doskonale słyszałam to co on mówi

-Wiem, przecież to nie jest powiedziane, że muszę jutro urodzić, zadzwoń później, pa!-i się rozłączyła. Zaczęłam się śmiać, tak przejmującego się Stocha w życiu nie widziałam.

-Już się boje co to będzie jak ja urodzę...-pokręciła głową z rozbawieniem

-Nie narzekaj, każda by chciała być na twoim miejscu.-stwierdziłam dokańczając swój deser

-A propos, a jak Maciek? Widzę, że też się przejmuje...-zaczęła przesuwając palcem po blacie stolika

-Bardzo...zachowuje się jakby to było jego dziecko.-posłałam jej delikatny uśmiech. Kot strasznie się angażuje, jestem mu za to wdzięczna, ale mam nadzieję, że nie oczekuje ode mnie czegoś więcej...wiecie czego.

-Nie żeby coś, ale on się chyba w tobie zakochał.-uniosła swą blond brew do góry składając usta w ciupek. Położyła rękę na swoim brzuchu i delikatnie zaczęła nią przesuwać.

-Błagam cię Ewa, ja nie chcę mieć faceta. Będę miała dziecko i to mi wystarczy, nie potrzebuję miłości.

-Tylko tak mówisz...-zaśmiała się lecz po chwili skrzywiła się na skutek bólu, który przeszedł jej ciało- Natka, wody mi odeszły...- stwierdziła z przerażeniem patrząc na podłogę, po której wody płodowe zaczęły płynąć niczym mała rzeczka

-O kurwa!-krzyknęłam podrywając się z krzesła- Kelner! Rachunek, szybko! -zwróciłam się do pracownika lokalu a ten widząc co się dzieje machnął ręką mówiąc:

-Żaden rachunek! Do szpitala jedźcie, deser na koszt firmy!- pomógł mi zaprowadzić Stochową do samochodu i pojechałyśmy do krakowskiego szpitala.

(...)
-Do Kamila zadzwoń jak będzie po wszystkim!-rozkazała mi kiedy lekarze wieźli ją na salę porodową

-Jasne, trzymaj się!-pomachałam a po chwili stanęłam przed zamykającymi się drzwiami na porodówkę. Usiadłam na krzesełku i czekałam. Trwało to wiele godzin, słyszałam krzyki Ewy, byłam tym wszystkim przerażona! Oczywiście postanowiłam wcześniej zadzwonić do jej męża, który był tak zszokowany, że sam nie dał rady przyjechać. Przywiózł go Piotrek Żyła, w sam raz na końcówkę. Siedzieliśmy jak na szpilkach, zwłaszcza Kamil . Łaził w tę i z powrotem aż w końcu rozległ się przeraźliwy płacz noworodka.
Położna zawołała skoczka do środka, po jego twarzy spływały łzy wzruszenia. Od razu wziął Antosię na ręce. Mała waży 3250 i mierzy 52 cm. Zdrowa baba! Ewa wycieńczona porodem leżała na łóżku szpitalnym, ledwo utrzymywała otwarte oczy, ale była szczęśliwa i zadowolona. Oboje byli mega szczęśliwi.

Antonina Ewa Stoch, ur. 03.12.2014 r. 23:12.






___________________________
Kolejny za nami, nie podoba mi się, bo wena mi zwiała jeśli chodzi o te opowiadanie i nie mam zbytnio pomysłów :P
Pozdrawiam, do następnego :*

9 komentarzy:

  1. Wiedziałam! Jak tylko przeczytałam, że wybierają się na zakupy, to się zorientowałam, że Ewa pewnie urodzi! Morgi zachował się fajnie w stosunku do Natki. Maciek się angażuje? Ciekawe co z tego wyniknie :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jak zaczęłam pisać scenę z zakupami to wpadł mi pomysł do głowy, by Ewa jeszcze w tym odcinku urodziła, wcześniej tego nie planowałam :P
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Cos czuje że mały Morguś będzie miał dwóch tatusiów jednego w Polsce ( Maciek) a drugiego w Austrii (Thomas). Przesłodka ta Antosia :) Wózek bardziej podobał mi się od Natki, taki w żywszym kolorze :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślisz? :) Hmm... :)
      Starałam się wybrać jak najsłodszego dzidziusia dla Stochów :P
      Pozdrawiam, dzięki za komentarz :*

      Usuń
  3. ŚWIETNY JAK ZWYKLE:) czekam na następny. co do rozdziału to
    1) Maciuś się zakochał
    2) Morgi już wie, w końcu że zostanie tatusiek :D
    3) Chciałabym, a wręcz życzę sobie żeby jednak morgi był z Natką :)
    4) Śliczna ta Tośka :)
    5) Kiedy Natka rodzi też chce już poznać jej maluszka :)

    Pozdrawiam Aldona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :*
      Co do punktu nr.3 to się poważnie zastanowię nad tym życzeniem :D Jak już kiedyś pisałam, mam milion myśli na minutę, więc może być różnie :)
      Natalia już niedługo urodzi, w końcu termin ma na początek stycznia a tu mamy już grudzień :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Zachowanie Morgensterna w ogóle mnie nie zadowala... 'Płacił na dziecko!' jak to przeczytałam zamarłam ! Kretyn!
      Poza tym u góry cała reszta jak najbardziej za!
      Cudowny!

      Ann,
      Zapraszam na http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/ gdzie pojawiła się 6;D

      Usuń
    3. Dzięki za opinię :*
      Pozdrawiam, do ciebie na pewno wpadnę! :)

      Usuń
  4. zapraszam na mojego drugiego bloga na rozdział 15
    na http://milosc-i-skoki.blog.onet.pl/

    Pozdrawiam Aldona :)

    OdpowiedzUsuń