-Siostro, nosze szybko!-pani doktor poderwała się z miejsca by po chwili ukucnąć przy mnie. Zaczęła mnie cucić, lecz to nic nie dawało. Pielęgniarka wraz z dwoma sanitariuszami pogotowia wbiegli do gabinetu, położyli mnie na noszach i biegiem ruszyli do windy jadąc na drugie piętro krakowskiego szpitala. Dobrze, że udałyśmy się do ginekologa w przychodni szpitalnej. Ewa Stoch i inne pacjentki czekające na swoją kolej wstały z krzeseł nie wiedząc co się dzieje. Żona Stocha była przerażona, natychmiast pobiegła za nami.
(...)
Różne aparatury podłączone do mego ciała, nieprzyjemny szpitalny zapach...
Otworzyłam lekko powieki rozglądając się pomału po sali, na której leżałam. Przy łóżku siedziała Ewcia trzymając mnie za dłoń. Posłała mi miły uśmiech gdy na nią spojrzałam.
-Co się stało, co ja tu robię?-zapytałam zdezorientowana, chciałam się poderwać do pozycji siedzącej, lecz ból głowy mi to uniemożliwił.
-Leż, uważaj.-skrzywiła się widząc mój grymas twarzy- Zemdlałaś w gabinecie pani doktor Natka.
-To mi się śniło, czy ja naprawdę jestem w ciąży?-wolałam się upewnić. Wiadomość jaką kilka godzin temu przekazała mi doktor Leśniewska naprawdę mnie zszokowała. Tylko czemu straciłam przytomność? Z wrażenia, czy może przyczyną tego było coś innego?
-To nie był sen.-blondynka stwierdziła a w tej samej chwili do sali chorych wszedł inny ginekolog, pan w średnim wieku, od teraz mój prowadzący.
-Witam pani Natalio.-uśmiechnął się wysoki mężczyzna zapisując coś w mojej karcie-Napędziła nam pani stracha, nie powiem.-pokręcił głową dalej namiętnie coś zapisując. We dwie z zainteresowaniem przypatrzyłyśmy się mu czekając na to co dalej powie.
-Wykonaliśmy pani wszystkie niezbędne badania i wiemy już skąd to nagłe omdlenie...Otóż ma pani bardzo niski poziom żelaza we krwi. Będziemy podawać pani żelazo by uzupełnić jego braki, następnie jak już wyjdzie pani do domu musowo będzie pani brała witaminy dla kobiet w ciąży, piła sok z pomidorów i jadła dużo bananów. Za jakieś 3 tygodnie powtórzymy badanie.-odwiesił kartę z powrotem i zdjął okulary z nosa- Słyszałem też, że kiedyś miała pani problemy z zajściem w ciążę, więc ta ciąża jest uznana jako wysokiego ryzyka, co nie znaczy, że coś jest nie tak.-uśmiechnął się przyjaźnie a ja pokiwałam głową pomału przetwarzając to co mi przekazał. Gdy wyszedł Ewa natychmiast zaczęła:
-Thomas musi się dowiedzieć o ciąży-spojrzała na mnie znacząco zakładając nogę na nogę
-Dowie się...kiedyś...-przełknęłam ciężko ślinę tkwiąc wzrok na mym wenflonie
-Kiedyś? Natalia, to jest nie fair.-pokręciła głową a na jej twarzy wymalowało się jakby niezadowolenie z mej postawy
-Nie mogę mu tego zrobić, nie chcę mu bardziej komplikować życia.-szepnęłam
-To jest także jego dziecko, więc musi wiedzieć. Dla dobra twojego, jego i waszego dziecka.- no i znowu ma rację. Tylko, że ja się boję... Boję się powiedzieć o ciąży Thomasowi. Zraniłam go potwornie a teraz mam mu zafundować dodatkową niespodziankę? Chłopak i tak już w swym życiu dużo przeszedł...Rozstał się z matką Lily, potem te potworne upadki, sytuacja ze mną i moja CIĄŻA. Nasza ciąża. Nie...nie wiem co mam zrobić. Jak się później dowiedziałam,po badaniu USG, to 5 tydzień. Termin porodu wyznaczono mi na 1 stycznia. Fajna data, nie?
Po 3 dniach spędzonych w szpitalu wróciłam do domu. Towarzyszył mi przy tym Maciej, który już wie...już wie, że będę miała dziecko z Morgensternem. Jego pierwsza reakcja? Wytrzeszcz oczu i cisza...długa cisza, ale potem uśmiechnął się i rzekł: " No to będę wujkiem, nie?". Ciekawe czy ucieszył się naprawdę, czy tylko dlatego, że tak wypadało?
Pomógł mi się rozpakować, kazał mi się położyć i odpoczywać a sam poleciał do kuchni by przyrządzić obiad. Zapachy były świetne, więc mogłam być spokojna o to, że jedzenie Kota będzie zjadliwe.
Leżąc myślałam dużo o tym jak przekazać ową wiadomość Morgiemu. Aaaa, najważniejsze. Czy on w ogóle będzie chciał się ze mną spotkać?
_______________________
Brak weny :) Sorry za ten rozdział, postaram się by następny był lepszy :)
Zapraszam do czytania i komentowania, Monika :*
Jest krótko ;) Chyba się przyzwyczaiłam że dawałaś trochę dłuższe notki.
OdpowiedzUsuńRozdział wygrywa wujek Maciek. Nie no serio to było genialne!
Czekam na następny ;)
Buziaki! :*
Następna będzie dłuższa :*
UsuńWujek Maciek się doczekać nie może :P
No nie normalnie teraz musi się dobrze odżywiać. Od razu jak przeczytałam banany, to skojarzył mi się Małysz jak jadł bułki z bananami. Mam nadzieje, że powie Morgiemu i jak najszybciej się pogodzą. Daj im szans ę, proszę. Kot w kuchni nie wyobrażam sobie. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny Aldona :)
Haha :D A faktycznie, nawet z Małyszem nie skojarzyłam tego :P
UsuńCo dalej będzie to zobaczymy :P
Za krótko ale może być, rozumiem, brak weny a może i nawet czasu dają się we znaki.
OdpowiedzUsuńWidzę że ciąża to już teraz w każdym blogu. Hehe
Oby Morgi przyjął dziecko i nie było problemów :)
Baby Boom na blogach :D Haha
UsuńZobaczymy jak będzie, jeszcze nie układałam sobie dalszych rozdziałów :)
Zapraszam na rozdział 10 :)
OdpowiedzUsuńJeden jedyny minus tego rozdziału to długość:D!
OdpowiedzUsuńCzytam , czytam ... wciągam się ... i trzeba zakończyć!:(
Maciuś!:D♥
Ann!
Zapraszam na http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/ na czwóreczkę.
Pomysłu nie było na dalszą część, ale postaram się by następny był dłuższy! :)
UsuńPozdrawiam :*
No i znowu wszystko mi popsułaś! Już miałam nadzieję, że Natalia i Maciuś mają się ku sobie, a tu czytam i oczom nie wierzę. Chociaż właściwie to takie akcje są ciekawsze niż takie cukierkowe opowiadanie.
OdpowiedzUsuńNa serio chcesz, żebym znowu Ci tłumaczyła, że żaden Twój roździał nie jest zły? Pozdrawiam i do następnego!
Słodko być nie może, musi się coś dziać! :)
UsuńDziękuję, dziękuję, ale tym razem chodziło mi bardziej o to, że za krótki :* :)
Pozdrawiam również :)